zbigniew wodecki krótkie włosy

Piękne grupowe śpiewanie .Teraz Zbigniew Wodecki gra Maluśkiemu z bliska . Szkoda że tak młodo powołał go Stwórca do Siebie.
Trzydziesty pierwszy odcinek z serii pt. Kultowe polskie płytyZbigniew Wodecki - Zbigniew Wodecki (1976)Utwory, o których mowa w materiale:"Rzuć to wszystko
Muzyk jeszcze przez kilka lat nie zamierzał się żegnać z publicznością. Zbigniew Wodecki, który w zeszłym roku obchodził 40-lecie kariery wokalnej, wciąż grał ponad sto koncertów rocznie. Twierdził też, że po sukcesie płyty nagranej z zespołem Mitch & Mitch czuje się niemal jak debiutant. Karierę muzyczną Zbigniew Wodecki rozpoczął pod koniec lat 60. jako muzyk związany z Piwnicą pod Baranami i zespołem Anawa. Od 1968 roku, przez pięć lat, akompaniował Ewie Demarczyk. Śpiewać zaczął dopiero w latach 70. W 1973 roku ukazała się jego pierwsza epka zatytułowana „Tak to ty”. Pierwszy album długogrający artysty, zatytułowany po prostu „Zbigniew Wodecki”, ukazał się trzy lata później. Muzyk nie jest więc pewien, kiedy powinien obchodzić jubileusz pracy artystycznej. – Jestem w tym wieku, że na wszelki wypadek co roku od 10 lat robię jubileusz. Nie wiem, kiedy zacząłem koncertować. Nie wiem, czy się liczy samo śpiewanie, czy liczyć od szkoły, gdzie grałem już w kameralnych zespołach – mówił Zbigniew Wodecki agencji informacyjnej Newseria Lifestyle. Mimo że w zeszłym roku minęło 40 lat od wydania jego pierwszej długogrającej płyty, artysta nie organizował jubileuszowej trasy koncertowej. Twierdził, że od wielu lat gra ponad sto koncertów rocznie, nie czuje więc konieczności organizowania dodatkowych koncertów. Występy przed publicznością są już dla niego naturalnym elementem pracy zawodowej. – Dla mnie to jest normalne, tak jak dla szewca robienie butów. Staram się robić te buty dobrze muzycznie. Spotkania z publicznością przebiegają w atmosferze wzajemnego zrozumienia i to jest sukces po 40 latach śpiewania – mówił. Na każdym z koncertów muzyk wykonywał zarówno utwory z ostatnich płyt, jak i swoje największe przeboje. Do jego ulubionych piosenek należały „Teatr uczy nas żyć” z tekstem Jacka Korczakowskiego, „Lubię wracać tam, gdzie byłem” do tekstu Wojciecha Młynarskiego i „Z tobą chcę oglądać świat”, do której słowa napisał Jonasz Kofta. Artysta twierdził, że miał szczęście pracować z niezwykle zdolnymi tekściarzami, dzięki którym jego utwory niosły konkretne przesłanie. – Mam taką metodę pracy czy też miałem, gdzie głównie pisałem muzykę i do muzyki pisali panowie tekst, ale trafiałem na genialnych ludzi. Jak to się słucha, to tak, jakby było odwrotnie, jakby muzyka była pisana do tekstu – mówił Zbigniew Wodecki. Muzyk twierdził, że od niedawna czuje się jak debiutant za sprawą płyty „1976: A Space Odyssey”, nagranej rok temu z zespołem Mitch & Mitch i ponad 40-osobową orkiestrą. Album zawierający odświeżone utwory z pierwszej płyty Wodeckiego zdobył status złotej płyty, a także uplasował się na 3. miejscu w plebiscycie Płyta Roku 2015 „Gazety Wyborczej”. Muzyk twierdził, że sukces tego albumu jest dla niego wyjątkowym doznaniem. Zapewnia też, że nie zamierza na razie kończyć kariery. – Przyjdzie czas, żeby się żegnać z publicznością za jakieś 5 lat – zapowiadał Zbigniew Wodecki. – Bogu dziękować jeszcze żyję i dopóki stoję, zęby i włosy mi nie wypadną, dopóty będę robił karierę – dodał. Muzyk zmarł 22 maja w Warszawie w wieku 67 lat. Informacja o śmierci artysty została podana na jego oficjalnej stronie internetowej.
\n zbigniew wodecki krótkie włosy
Zbigniew Wodecki - Największe Przeboje - Zbigniew Wodecki, w empik.com: 12,99 zł. Przeczytaj recenzję Zbigniew Wodecki - Największe Przeboje.
Zbigniew Wodecki to wielki człowiek, z tego też powodu każdy Polak jak miał możliwość w jakimś stopniu go wspomina. Ja go wspominam jako jednego z największych polskich kompozytorów. Słowem wstępu Pamiętam czasy, kiedy byłem małym dzieckiem i wsłuchiwałem się we wszystkie utwory z bajek. Najbardziej wpadła mi jedna — ta z bajki o pewnym owadzie, czyli o pszczółce Mai. Do tej pory jest to najbardziej rozpoznawalny utwór Zbigniewa Wodeckiego wśród moich znajomych oraz rodziny. Dla mnie ten utwór od samego początku kojarzy się głównie z serialem animowanym dla dzieci, a do tego wiąże się od razu z muzyką poważną — nie ważne, że tak naprawdę melodia ta została stworzona na instrumentach bardziej współczesnych. Może nie znam słów na pamięć, ale wystarczy kilka sekund linii melodycznych, abym skojarzył od razu kto i co śpiewa. Co za tym idzie, dzięki Zbigniewowi Wodeckiemu powracam do czasów swojego dzieciństwa, kiedy to oglądałem Pszczółkę Maję i bardziej oczekiwałem kolejnego odcinka Mai niż innych filmów dla dzieci. Właśnie dzięki niemu wspominam tak mocno tę animację jako dorosły człowiek. Zbigniew Wodecki (2012 rok)Źródło: Zbigniew Wodecki W przypadku kojarzenia Zbigniewa Wodeckiego jako kompozytora muzyki klasycznej bardziej kojarzę z tego powodu, że słyszałem parę jego utworów w radiu i zapamiętałem bardziej spokojne utwory przy wykorzystaniu nie tylko współczesnych instrumentów. W mojej pamięci pozostały jeszcze wykorzystane przyrządy z czasów Chopina, Bacha i innych twórców takiej muzyki. Biografia Wodeckiego Zbigniew Wodecki urodzony 6 maja 1950 roku w Krakowie i zmarł 22 maja 2017 w Warszawie. Stał się polskim muzykiem, multiinstrumentalistą (grał na skrzypcach, trąbce i fortepianie), kompozytorem, aranżerem, piosenkarzem, aktorem, nawet prezenterem telewizyjnym. Od samego początku wychowywał się w uzdolnionej artystycznie rodzinie. Znany jest przede wszystkim z wykonania piosenki do serialu animowanego pod tytułem Pszczółka Maja, jednak to tylko jedna kropla w morzu przygód tego artysty z muzyką. Jego ojciec pracował dla Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji, gdzie zajmował stanowisko pierwszego trębacza. Natomiast matka znana była ze wspaniałego sopranu koloraturowego, z kolei siostra grała na wiolonczeli i była solistką w operetce krakowskiej i śląskiej. Żyjąc od najwcześniejszych lat w takim środowisku, również musiał zainteresować się muzyką. Postanowił nauczyć się grać na instrumencie. Wybór padł na skrzypce, z którymi rozpoczął przygodę już w piątym roku życia. Jego rodzice byli bardzo wymagający i szybko wytłumaczyli mu, że jeśli chce naprawdę dobrze grać, musi nieustannie ćwiczyć. Kiedy jego koledzy grali na podwórku w piłkę, on zajmował się nauką gry na skrzypcach. Nie rozumiał wtedy jeszcze dlaczego tak bardzo musi się poświęcać — i nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek mu się to opłaci. Poważne podejście do skrzypiec zaowocowało dołączeniem do zespołu instrumentalnego Anawa, tworzonego miedzy innymi przez Marka Grechutę i Jana Kantego Pawluśkiewicza – a także ukończeniem z wyróżnieniem Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Krakowie w klasie profesora Juliusza Webera. Otrzymał wówczas stypendium, dzięki któremu miał szansę wyjechać do Leningradu, aby w tamtejszym konserwatorium szlifować talent. Nie zdecydował się jednak na opuszczenie kraju ze względu na żonę i pracę z Ewą Demarczyk, której akompaniował w trakcie występów w wielu miejscach Europy. Niedługo potem wykorzystał również swoje zdolności wokalne, które miał szansę rozwinąć w Krakowskiej Orkiestrze Symfonicznej. W 1972 roku zaśpiewał na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Jego utwór Znajdziesz mnie znowu wyróżniono nagrodą za debiut. Trzy lata później zaśpiewał tytułową piosenkę japońskiego serialu animowanego dla dzieci Pszczółka Maja, którą napisał czeski kompozytor Karel Svoboda. Jest to jedna z najpopularniejszych czołówek muzycznych wyświetlanych w Polsce wieczorynek. W 1979 roku wykonał w Opolu piosenkę Wspomnienie tych dni – zdobyła ona wtedy pierwszą nagrodę. Na początku lat 80. występował również w legendarnym kabarecie TEY Zenona Laskowika. Do tej pory bardzo miło wspomina tę współpracę. W latach 1984 – 85 jego zespół smyczkowy towarzyszył duetowi fortepianowemu Marek i Wacek – tworzonym przez Wacława Kisielewskiego i Marka Tomaszewskiego – w czasie ich tournée po Europie Zachodniej. Latem 1985 roku ukazał się kolejny wielki przebój Zbigniew Wodeckiego Chałupy Welcome to nawiązujący do słynnej plaży nudystów znajdującej się nieopodal wsi Chałupy. W teledysku do tego utworu użyto fragmentów filmu dokumentalnego o zlocie naturystów w Rowach. W 1992 roku na zaproszenie Jana Kantego Pawluśkiewicza wziął udział w Nieszporach Ludźmierskich. Słowa do oratorium napisał poeta Leszek Aleksander Moczulski. Zbigniew Wodecki jest również autorem muzyki do przedstawienia Krzysztofa Kolbergera Miłość i gniew – a także Królewna Śnieżka i krasnoludki (premiera była w 1994 roku), w którym można było też zapoznać się z jego umiejętnościami aktorskimi. Zbigniew Wodecki podczas koncertuŹródło: Zbigniew Wodecki Już w XXI wieku związał się ze stacją TVN i został jednym z jurorów w polskiej edycji Tańca z Gwiazdami. Dał się poznać jako człowiek pełen życzliwości i poczucia humoru, czym zdobył sobie sympatię widowni. Powierzono mu także prowadzenie programów Droga do Gwiazd i Twoja droga do Gwiazd oraz koncertu Zakochajmy się jeszcze raz, w trakcie którego publiczność mogła obserwować występy nietypowych duetów, takich jak Katarzyny Sobczyk i Dody czy Hanny Ordonówny i Tatiany Okupnik. W 2008 roku powrócił do studia, aby nagrać piosenkę Miłości jak snu na potrzeby niezależnego filmu Jan z drzewa Łukasza Kasprzykowskiego, który zaprosił go również do zagrania w obrazie krótkiego epizodu. Warto zaznaczyć, że na to wszystko Zbigniew Wodecki zgodził się wiedząc, że nie dostanie ani grosza wynagrodzenia. Kompozytor ma na swoim koncie także kilka epizodów w polskich serialach. W 2002 wystąpił w popularnej telenoweli Klan jako ksiądz udzielający ślubu Władysławowi i pani Stanisławie. W Miodowych latach, Królu przedmieścia i U fryzjera zagrał po prostu siebie. Jego piosenki były wykorzystywane w kilku ścieżkach muzycznych, między innymi do Świadka koronnego i Sfory. Znany jest z pogodnego nastawienia i czerpania przyjemności z bycia osobą powszechnie rozpoznawaną. Mimo kilkudziesięcioletniej obecności na scenie, nie czuje się zmęczony sławą. Nigdy nie odmawia autografów i chętnie rozmawia z zaczepiającymi go na ulicach przechodniami. Swoje przyjazne zachowanie tłumaczy wyniesioną z domu gościnnością. Oprócz tego dał się poznać jako osoba, która bardzo chętnie bierze udział w akcjach charytatywnych. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś siedzący na sali, nie będzie mógł mi kiedyś pomóc – argumentował swoje zaangażowanie w trakcie wywiadu dla Radia BiPeR. Nigdy nie zamierzał zmieniać charakterystycznej dla niego fryzury. Zdarzyła się jedna sytuacja, której żałował, dał się raz namówić i ściął włosy na krótko. Poczuł się idiotycznie i zaczął chodzić w kapturze, wstydząc się swojego wyglądu. Nie popiera też upiększania się na siłę w dojrzałym wieku. Jego przyjaciółka Krystyna Sienkiewicz przekonała go kiedyś do zrobienia sobie pasemek, ale i ten eksperyment nie spodobał się ostatecznie Zbigniewowi Wodeckiemu, który szybko powrócił do swojego ulubionego wyglądu. Otwock (2011 rok)Źródło: Zbigniew Wodecki W 2007 roku został uhonorowany Nagrodą Polskiej Estrady. Przyznano mu wtedy Prometeusza, jako uznanie za jego ogromny wkład w rozwój polskiej sceny muzycznej. Oprócz skrzypiec potrafi grać na trąbce, czego nauczył się bez niczyjej pomocy, korzystając z instrumentu, jaki trzymał w rodzinnym domu jego ojciec. Zbigniew Wodecki i jego dyskografia Poniżej umieszczam wiele pozycji związanych z twórczością Zbigniewa Wodeckiego, które na przestrzeni lat stworzył albo w których też uczestniczył. Albumy Tak to ty (EP) – data wydania: 1973, wydawca: Polskie Nagrania Muza; Zbigniew Wodecki – data wydania: 1976, wydawca: Polskie Nagrania Muza; Dusze kobiet – data wydania: 1987, wydawca: Polskie Nagrania Muza; Zbigniew Wodecki ’95 – data wydania: 1995, wydawca: Koch International; Obok siebie – data wydania: 4 marca 2002, wydawca: Sony Music Poland; Platynowa – data wydania: 12 lipca 2010, wydawca: Fonografika; 1976: A Space Odyssey razem z Mitch & Mitch – data wydania: 15 maja 2015, wydawca: Lado ABC/Agora SA (płyta ta stała się złotą płytą). Kompilacje Największe przeboje – data wydania: 1992, wydawca: Intersonus; Złota kolekcja: Zacznij od Bacha – data wydania: 1999, wydawca: Pomaton EMI; The Best – Zacznij od Bacha – data wydania: 2004, wydawca: Agencja Artystyczna MTJ; Kompozycje – data wydania: 19 grudnia 2013, wydawca: Polskie Nagrania Muza. Pocztówki dźwiękowe Do szczęścia blisko – data wydania: 1972, wydawca: Zakład Fonograficzny Ruch; Tak chciałbym mieć – data wydania: 1975, wydawca: Krajowa Agencja Wydawnicza. Single Byłaś dla mnie dobra – wydano: 1980; Chałupy Welcome to – wydano: 1985; Z Tobą chcę oglądać świat (oraz Zdzisława Sośnicka) – wydano: 1984; Po co ten żal – wydano: 1986; Ufam ci – wydano: 2002; Rzuć to wszystko co złe razem z Mitch & Mitch – wydano: 2015; Opowiadaj mi tak razem z Mitch & Mitch- wydano: 2015; Posłuchaj mnie spokojnie razem z Mitch & Mitch – wydano: 2015; Panny mego dziadka razem z Mitch & Mitch – wydano: 2016. Inne utwory, gdzie uczestniczył Ewa Bem with Swing Session – Be a Man wydane w 1981 roku – gościnnie śpiew w utworze Misty; Karel Svoboda – Pszczółka Maja wydane w 1981 – śpiew w utworach Pszczółka Maja i Piosenka Konika Polnego; Alex Band – Alex Band i przyjaciele wydane w 1985 – muzyka i śpiew w utworze Pozdrów swoje wspomnienia; Krystyna Prońko – Firma „Ja I Ty” wydane w 1990 – muzyka i śpiew w utworze Wspomnienia tych dni; Zdzisława Sośnicka – The Best Of wydane w 1997 – muzyka i śpiew w utworze Z tobą chcę oglądać świat; Irena Santor – Złota kolekcja: Embarras wydane w 1999 – gościnnie śpiew w utworze Embarras; Andrzej Rybiński – Mam czas na relaks wydane w 2000 – gościnnie śpiew w utworze Czas relaksu; Beata Rybotycka – Śpiewa Pieśni Jana Kantego Pawluśkiewicza wydane w 2002 – gościnnie śpiew w utworach Psalm poranny, Abyś czuł, Stwardnieje ci łza i Widzialność marzeń; kompilacja utworów Patroni Europy i Polski. Artyści Janowi Pawłowi II w hołdzie wydane w 2009 – śpiew w utworze Hymn Do Św. Benedykta; Michał Jurkiewicz – Śrubki wydane w 2010 – gościnnie śpiew w utworze Nasza podróż; kompilacja utworów Święty. Artyści Janowi Pawłowi II w hołdzie wydane w 2011 – śpiew w utworach To nie jest śmierć i Jestem ponad; Exlibris – Aftereal wydane w 2014 – gościnnie skrzypce w utworze The Day of Burning; kompilacja utworów Albo Inaczej wydane w 2015 – śpiew w utworze Jest jedna rzecz. Zbigniew Wodecki i garść informacji o nim W tej części tekstu chciałbym rozpocząć od części audio, według mnie warto. Pod tym linkiem znajduje się utwór do bajki Pszczółka Maja w Spotify. Pamiętajmy też o piosence Chałupy Welcome To, które Wodecki też stworzył. Poniżej jest niby nagranie na portalu Yooutube, ale została udostępniona audycja Polskiego Radia, gdzie po raz ostatni Zbigniew Wodecki pojawił się oraz rozmawiał na antenie radia. Poniżej dwa materiały wideo z kanału Onet 100. Program Uwaga! stacji telewizyjnej TVN nagrał przed śmiercią Wodeckiego jeden odcinek z jego udziałem, lecz nie spodziewali się śmierci. Zaraz po wypłynięciu informacji o udarze zapytano Elżbietę Zapendowską o Zbigniewa. Poniżej jej reakcja. Natomiast poniżej na następny dzień po śmierci kompozytora Andrzej Strzelecki wypowiada się w temacie zmarłego. Na sam koniec coś z humorem i ze Zbigniewiem Wodeckim. Bibliografia 1. Zbigniew Wodecki; 2. Zbigniew Wodecki. Nawigacja wpisu
Strumming. There is no strumming pattern for this song yet. Create and get +5 IQ. [Chords] Baug/A X 0 1 0 0 3 B/D# X X 1 X 0 2 B/A# X 1 4 4 4 X Emaj7/D# X X 1 1 0 0 C#m7/B 7 X X 6 5 4 Caug/Bb X 1 X 1 1 0 C/E 0 X X 0 1 3 G7sus4 3 5 3 5 3 3 C/B X 2 X 0 1 0 F/C X 3 X 2 1 1 F/G 3 0 3 2 1 1 Dm7/C X 3 X 2 1 1 [Intro] F#7sus4 F#7 [Verse 1] B Baug/A
Zbigniew Wodecki (1950-2017) był znanym polskim wokalistą, a szerzej – muzykiem, kompozytorem a także aktorem i sprawnym prezenterem telewizyjnym. Krótki życiorys Zbigniewa WodeckiegoRozszerzona biografia Zbigniewa WodeckiegoCiekawostki o Zbigniewie WodeckimCytaty Zbigniewa WodeckiegoŹródła Krótki życiorys Zbigniewa Wodeckiego Zbigniew Wodecki urodził się 6 maja 1950 roku. Swoją przygodę z muzyką Wodecki zaczął w wieku 5 lat. Z wyróżnieniem zdołał ukończyć Państwową Szkołę Muzyczną II stopnia w Krakowie, będąc tam w klasie skrzypiec. W 1972 zadebiutował będąc piosenkarzem na festiwalu w Opolu. Odniósł później sukcesy na wielu festiwalach. Współpracował z czołówką polskich artystów. Znany jest z wykonania piosenki do bajki „Pszczółka Maja” oraz innych popularnych utworów ( „Zacznij od Bacha”, czy też „Chałupy welcome to”). Był jednym z jurorów w polskiej edycji popularnego programu pt. „Taniec z gwiazdami”. W TVN prowadził również programy: „Droga do Gwiazd”, „Twoja Droga do Gwiazd”oraz koncert „Zakochajmy się jeszcze raz”. Zmarł 22 maja 2017 roku w Warszawie. Rozszerzona biografia Zbigniewa Wodeckiego Młodość instrumentalna Zbigniew Wodecki urodził się w Krakowie, 6 maja 1950 roku. Wychował się w rodzinie uzdolnionej artystycznie. Jego ojciec był pierwszym trębaczem w Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji. Matka natomiast znana była z wspaniałego koloraturowego sopranu, z kolei siostra Zbigniewa Wodeckiego była wiolonczelistką, będąc jednakowoż dobrą solistką operetki krakowskiej i śląskiej. Żyjąc zatem od najwcześniejszych swych lat w takim a nie innym środowisku, młody Wodecki również musiał poczuć dryg do muzyki. Postanowił wtedy nauczyć się grać na wybranym instrumencie. Wybór ten padł na skrzypce, czyli na instrument, z którym rozpoczął przygodę już mając zaledwie pięć lat. Jego rodziców cechowało to, iż byli wobec syna bardzo wymagający, wcześnie tłumacząc mu, że jeśli chce grać dobrze musi ciągle ćwiczyć. Kiedy zatem jego koledzy grali w gry na podwórku, młody Wodecki zajmował się nauką gry właśnie na skrzypcach. Początki kariery Poważne podejście Wodeckiego do skrzypiec zaowocowało wkrótce jego dołączeniem do zespołu instrumentalnego o nazwie Anawa, tworzonego wtedy przez takich wybitnych jak Marek Grechuta i Jan Kant Pawluśkiewicz. Wtedy to równolegle ukończył z wyróżnieniem Państwową Szkołę Muzyczną II st. w Krakowie, a to w klasie prof. Juliusza Webera. Otrzymał wówczas cenne stypendium, dzięki któremu wyjechał do Leningradu, aby szlifować talent w tamtejszym konserwatorium . Nie zdecydował się jednak na stałe opuszczenie kraju, ze względu chociażby na żonę i pracę z samą Ewą Demarczyk, której Wodecki akompaniował w trakcie występów artystki w wielu miejscach Europy. Głos z „Pszczółki Mai” Niedługo potem wykorzystał także swoje zdolności w zakresie śpiewu, które miał szansę szlifować w Krakowskiej Orkiestrze Symfonicznej. Wreszcie, w 1972 roku, Zbigniew Wodecki zaśpiewał na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Jego utwór zatytułowany „Znajdziesz mnie znowu” wyróżniono wówczas nagrodą za debiut. Trzy lata później Wodecki zaśpiewał wreszcie tytułową piosenkę do japońskiego serialu animowanego dla najmłodszych pt. „Pszczółka Maja”, a autorstwa czeskiego kompozytora Karela Svobody. Jest to pewnie jedna z najpopularniejszych muzycznych czołówek wyświetlanych w Polsce bajek. „Chałupy Welcome to” W 1979 roku Wodecki wykonał w Opolu utwór pt. „Wspomnienie tych dni” – zdobył on wtedy pierwszą nagrodę. Na początku lat 80. występował również w dziś już legendarnym kabarecie TEY, czyli grupie Zenona Laskowika. Z kolei w latach 1984-85 zespół smyczkowy Wodeckiego towarzyszył duetowi fortepianowemu o nazwie Marek i Wacek – tworzonym bowiem przez Wacława Kisielewskiego oraz Marka Tomaszewskiego – w trakcie ich tournée po krajach Europy Zachodniej. Lato 1985 roku – Zbigniew Wodecki śpiewa „Chałupy Welcome to” i wszyscy chcą nagle jego autograf. Lata 90. W 1992 roku Zbigniew Wodecki, na zaproszenie znajomego Jana Kantego Pawluśkiewicza, zdecydował się wziąć udział w „Nieszporach Ludźmierskich”. Słowa do tegoż to oratorium napisał poeta niebagatelny, bo Leszek Aleksander Moczulski. Zbigniew Wodecki został również autorem ścieżki muzycznej do przedstawienia Krzysztofa Kolbergera zatytułowanego „Miłość i gniew” – a także „Królewna Śnieżka i krasnoludki” (1994), w którym popisał się też umiejętnościami aktorskimi. Nowe millenium Już w XXI wieku Zbigniew Wodecki związał się z komercyjną stacją TVN. Był jednym z jurorów występujących w polskiej edycji popularnego programu pt. „Taniec z Gwiazdami”. Dał się poznać jako człowiek, którego najlepiej określa przymiotnik „życzliwość”, a którego to towarzyszem u Wodeckiego okazało się być poczucia humoru, czym zaskarbił sobie niewątpliwie sympatię oglądających. Powierzono mu później także prowadzenie takich programów jak „Droga do Gwiazd” oraz „Twoja droga do Gwiazd”. W 2008 roku Wodecki wszedł do studia, aby tam nagrać utwór „Miłości jak snu” na potrzeby niezależnej produkcji filmowej pt. „Jan z drzewa” Łukasza Kasprzykowskiego, który zaprosił go jednocześnie do zagrania w tymże obrazie krótkiego epizodu. Wypada tu zaznaczyć, że na to zaproszenie Zbigniew Wodecki zgodził się wiedząc, że nie dostanie nawet grosza 2007 roku artysta został uhonorowany prestiżową Nagrodą Polskiej Estrady. Przyznano mu wówczas Prometeusza, jako forma uznania za jego ogromny wkład w rozwój sceny muzycznej w Polsce. Warto nadmienić, iż Zbigniew Wodecki oprócz skrzypiec, potrafi też grać na trąbce, jako samouk. Zbigniew Wodecki był żonaty z Krystyną Wodecką od 30 czerwca 1971 aż do śmierci. Mieli troje dzieci – Joannę, Katarzynę Wodecką-Stubbs i Pawła. Zbigniew Wodecki zmarł 8 maja 2017, wskutek komplikacji pooperacyjnych. Ciekawostki o Zbigniewie Wodeckim 8 maja 2017, na skutek komplikacji po wszczepieniu pomostowania aortalno-wieńcowego, Zbigniew Wodecki przeszedł udar mózgu. Później przebywał w śpiączce, zachorował wówczas na domiar złego także na zapalenie płuc. Zmarł 22 maja 2017. Przebywał w tamtym momencie w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w maja 2017 odbył się pogrzeb artysty. Aby uhonorować Zbigniewa Wodeckiego, z Wieży Mariackiej rozbrzmiały dźwięki lubianego przez Wodeckiego utworu autorstwa Louisa Armstronga, pt. „What a Wonderful World”. Mszy świętej przewodniczył ks. prof. biskup Tadeusz gry na skrzypcach, Zbigniew Wodecki świetnie grał na trąbce, będąc w zakresie tego instrumentu samoukiem. Dbał o zdrowie. Nie palił i pił niewiele. Zwracał uwagę na to co jadł i uprawiał sport. Śmierć artysty została ciosem zwłaszcza, że medyczne rokowania odnośnie mającej się odbyć operacji na systemie krążenia artysty, wcale nie wróżyły najgorszego. Cytaty Zbigniewa Wodeckiego „Co robić? Uświadomić sobie, że jutra może już nie będzie. Nauczyć się żyć chwilą, która jest. To znaczy przyjąć, że wszystko to, co było, to było, ale już tego nie ma, a to co będzie, tak naprawdę nie musi się zdarzyć. A więc bawić się tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia. Taka postawa dotyczy zresztą nie tylko zabawy. To ideał życia w ogóle.” „Duże umiejętności w grze na skrzypcach, ciężko wypracowane. Odczuwanie muzyki. Poza tym jestem wybitnie skromnym człowiekiem. Ale wiesz, ile utalentowanych osób nie miało fartu?! A kariery robią ci, którzy wciskają kit. Moi rodzice byli gościnni. Przychodziło do nas mnóstwo muzyków, razem grali i śpiewali. Więc miałem szczęście uczyć się od mistrzów. Jeśli coś nie wypadło dobrze, nie było naigrawania się, tylko dyskretna uwaga. Nauczyłem się przy tym jeszcze jednego: w moim domu gościowi włos z głowy spaść nie może.” „Wszystko, co wygląda łatwo i pięknie, jest trudne. Ale w odniesieniu do tańca można mi wmówić wszystko. Staram się oceniać uczestników pod względem wrażenia estetycznego, jakie wywierają.” Źródła Zdjęcie pochodzi z portalu Autorem jest Mateusz Włodarczyk. Zdjęcie zostało wykorzystane na podstawie licencji CC BY-SA Ciekawe artykuły: Niezwykły życiorys: Polub nas: Tagi:
Nie żyje Zbigniew Wodecki. Nie żyje Zbigniew Wodecki. 22.05.2017. Ismena Dąbrowska. Miał 67 lat. Wodecki zostanie pochowany w swoim ukochanym Krakowie, gdzie
STWORZYŁ NIE TYLKO WIELE ŚWIETNYCH PRZEBOJÓW, ALE PRZEDE WSZYSTKIM SWÓJ NIEPODRABIALNY IMAGE. CZY W OGÓLE KTOŚ ROZPOZNAŁBY ZBIGNIEWA WODECKIEGO* BEZ TYCH WŁOSÓW? MADE IN: Przyjechał pan do Olsztyna samochodem? Zbigniew Wodecki: Tak Pytam, bo od niedawna mamy tramwaje, a pana tramwaje podobno lubią. O! No to się jeszcze nie zderzyłem z nimi. W Krakowie był pan dobrze znany wszystkim motorniczym. A byłem. Trzy razy się zderzyliśmy. Raz pod samym domem. Ja skręcałem, a on jechał prosto. Motorniczy obszedł moje auto. Ja nie mogłem z niego wysiąść, bo było pogniecione. Zbiegowisko się zrobiło. Zagląda mi do kabiny i mówi: „O! Wodecki! A mówili mi w zajezdni, żeby na pana uważać”. Podobno nie oszczędza pan samochodów. O prędkości mówię teraz… Kolega kiedyś powiedział, że ja nie jeżdżę dokądś, tylko na którąś. Chcę zdążyć po prostu. Oczywiście zawsze biorę zapas, tylko że niech pan posłucha radia – na każdej autostradzie jakaś stłuczka i wszyscy stoją. Taką mamy organizację. Potem wszyscy zapieprzają, bo są cztery godziny spóźnieni – i to dopiero jest powód do robienia wypadków. Zmieniając temat, mamy w Olsztynie mistrzów świata we fryzjerstwie. Rzadko chodzę do fryzjerów, ale mam w Warszawie człowieka, który ma mnie tak strzyc, żeby w ogóle nie było widać, że byłem u niego. Bo kiedyś ostrzygłem się tak bardzo krótko, że nikt mnie potem nie poznał. Grałem wtedy koncerty w Warszawie i mieszkałem w hotelu Forum, w którym pracował mój kolega. Przychodzę raz do recepcji i mówię mu: „Cześć Ludwik, 13–26” – proszę go o klucz do pokoju. A on do mnie: „Dowód proszę”. Ja mu: „Ludwik, to ja, nie poznajesz?”. Mnie ubierają włosy i okulary, trąbka i skrzypce. Więc jak się pozbędę tych włosów, no to już nie ten człowiek. Sam pan powiedział, że włosy to pana logo. … no tak. Czas płynie, a one ciągle takie same. Mam taką tajemnicę, której na razie nie sprzedaję, jakim szamponem myję głowę. Czekam na firmę, która się zgłosi do reklamy. (śmiech) A ma pan ubezpieczone włosy? Nie. A jakby coś się z nimi stało? Przestanę śpiewać. Choć przyznam, że jak zdejmę okulary i wyjdę z wody, to ludzie mnie jeszcze rozpoznają. …Wodecki z wody. No, jak sama nazwa wskazuje. Więc jest jakieś światełko w tunelu, że jak mi włosy wypadną, to jeszcze może parę lat pośpiewam, co? Ja się trochę dziwię, że wszyscy mówią o tych moich włosach. A przecież mam jeszcze zęby, oczy, wprawdzie słabe, dlatego noszę okulary z dużymi dioptriami, a i masa muzyków ma dłuższe włosy ode mnie, więc w czym tkwi fenomen tego? Sam pan powiedział, że to już jak logo. Może i tak. Raz zmieniłem fryzurę, która drażniła wszystkich włącznie ze mną. Ponieważ grałem parę lat w przedstawieniu „Żołnierz królowej Madagaskaru” w szczecińskiej operze, namówiono mnie, by te włosy zapuścić i zbliżyć się do tamtej epoki. Prezentowałem się jak idiota, ale to można było spuścić na karb tego, że kreuję jakąś postać. Leżały mi te długie włosy z tyłu i wyglądałem jak pijana Mona Lisa. (śmiech) Nigdy nie korciło pana, by poeksperymentować? Nieee… Ja nawet grzebienia nie mam. Czeszę się rękami. To jest duży kłopot mieć takie włosy jak ja i to jest moje przekleństwo, ale zdaję sobie sprawę, że one ubierają mnie na scenę. A ktoś, kto występuje na scenie, powinien jakoś wyglądać. Niektórzy mają złoty łańcuch, agrafkę w nosie, malują się, a ja, ponieważ nie noszę nawet zegarka, bo mi przeszkadza w graniu na skrzypcach, jedyne co mam z ozdób naturalnych, to te pióra. I tyle. Rozmawiał 17 sierpnia o godz. 18:30 przy temperaturze 15 stopni i w deszczu Rafał Radzymiński. Obraz: Kuba Chmielewski * Zbigniew Wodecki – Krakus, o którym można powiedzieć: człowiek orkiestra. Zadebiutował w Opolu 44 lata temu i od tamtej pory trzyma swój poziom artystyczny. Zaliczył Piwnicę pod Baranami, Anawę, orkiestrę symfoniczną Polskiego Radia jako wybitny skrzypek, stworzył ponadczasowe przeboje jako śpiewający muzyk – jak sam siebie określa. Utwory sprzed 40 lat, nagrane w ub. roku z zespołem Mitch&Mitch Orchestra and Choir, znów wywindowały jego muzykę na szczyty list.
Muzyka: Zbigniew WodeckiSłowa: Janusz Terakowski© 1978 Telewizja Polska S.A.Nie posiadam żadnych praw do utworów muzycznych oraz zdjęć wykorzystanych w tym f
Zaczynał od Bacha, zapraszał do tańca z gwiazdami i dał głos pszczółce Mai. Operacja wszczepienia bajpasów miała być krótką przerwą w pracy, bo przecież kalendarz zapełniony był koncertami aż do listopada. Los chciał inaczej. Pomimo silnej woli życia artysty i starań lekarzy, Zbigniew Wodecki zmarł wczoraj w jednym z warszawskich szpitali. Artysta miał zaledwie 67 lat.„Zacznij od Bacha”, „Izolda”, „Pszczółka Maja”, „Chałupy”… Lista przebojów jest długa, ale już zamknięta. Wczoraj (22 maja) w jednym z warszawskich szpitali zmarł wybitny artysta i wspaniały człowiek – Zbigniew Wodecki. Miał zaledwie 67 lat. Pogrzeb odbędzie się w ukochanym przez Artystę Krakowie. Nie miał czasu chorować Jak sam mówił „kochał występować”, kochał scenę, publiczność, a ona Jego. Kalendarzyk Artysty, który przyjaciele Wodeckiego żartobliwie nazywali laptopem, wypełniony był po brzegi, a koncerty zaplanowane były aż do końca listopada. Nie miał czasu chorować. Przerwa na operację (wszczepienie bajpasów) miała być krótka. Los chciał inaczej. Tuż po zabiegu (ten odbył się początkiem maja) Artysta czuł się dobrze, rozmawiał z bliskimi. Kilka dni później przeszedł udar mózgu i choć Jego wola życia była ogromna, choroba pokonała Muzyka. Czterdzieści lat na scenie Swoją przygodę z muzyką rozpoczął już w wieku pięciu lat. Wówczas to mały Zbyszek zaczął grać na skrzypcach, które z czasem stały się (obok włosów) jego wielkim atrybutem. Piosenkarzem, jak sam mówił, został z przypadku, ale zawsze, gdy wychodził na scenę, był znakomicie przygotowany. Był profesjonalistą, jedynym i niepowtarzalnym artystą wielopokoleniowym, wszak jego utwory znali „starzy” i „młodzi”, a ostatnia płyta („1976: A Space Odessy”) nagrana z zespołem Mitch&Mitch biła wszelkie rekordy popularności i została nagrodzona Fryderykiem 2016. W chwili wręczenia statuetki Muzyk mówił, że spełniło się jego największe marzenie. Zbigniew Wodecki nigdy nie udawał gwiazdy zawsze skromny, uśmiechnięty, pogodny, rozmowny, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem nie tyle do świata, ile do własnej osoby. Panie Zbyszku! Dziękujemy za każdy piękny dźwięk i pogodny pełen ciepła uśmiech. Do zobaczenia po „tamtej” stronie!
Support Free Mobile App. Listen to Najwieksze przeboje on Spotify. Zbigniew Wodecki · Album · 2006 · 20 songs.
Zbigniew Wodecki – Dziewczyna z konwaliami 112 6 6 1 października 2020 🙂Mistyczne utwory Zbigniewa Wodeckiego -męskie lecz miałam potrzebę 20 komentarzy aldonia Plus @sylwiasheapiotrowska bardzo dziękuje 😘Miłej niedzieli zyczę😘 Odpowiedz w październiku 2020 pikuto Plus Bardzo ładna melodia. Zaglądam i się dziwię, czemu nie znam. Pięknie Aldonko zaśpiewałaś ale czemu się tak nagle urwało? Pozdrawiam❤🙂 Odpowiedz Ocena 6/6 w październiku 2020 aldonia Plus @pikuto Dziękuje bardzo 😘nie wiem nawet dlaczego się tak urwało muszę to jeszcze sprawdzić może wyłączyłam za wcześnie 🙃 Odpowiedz w październiku 2020 adamos65 Plus Mistyczne? zawsze pisze ,mial trudne utwory. ,ale do przegryzienia ...Ty to przegryzlas....pozdrawiam. Odpowiedz Ocena 6/6 w październiku 2020 betka2 Plus Także uwielbiam utwory Z. Wodeckiego... Bardzo miłe i przyjemnie wykonanie... ❤ Miło było posłuchać na dobranoc... tylko szkoda, że tak nagle się urwało 🙂 Serdecznie Pozdrawiam i życzę miłej nocy...🙂 Odpowiedz Ocena 6/6 w październiku 2020 aldonia Plus @betka2 krótko śpiewam i jeszcze z górnym rejestrem mam trudno ale jest coraz lepiej 😊😘 Odpowiedz w październiku 2020 Brak komentarzy
Wyjątkowa playlista z największymi hitami Zbigniewa Wodeckiego. Wykorzystane utwory:0:00 - 3:45 Zbigniew Wodecki "Rzuć to wszystko co złe" https://youtu.be/9
Rzucił ją, bo ścięła włosy. Chciała odświeżyć wizerunek, wyglądać bardziej nowocześnie, a dowiedziała się, że się oszpeciła i wygląda jak chłopak. Atrybut kobiecości Długie włosy od tysiącleci są uważane za symbol kobiecości. Z włosami wiążą się niezliczone legendy i przesądy. Na dawnej Rusi włosy splecione w warkocz, spływający wzdłuż kręgosłupa, miał za zadanie ochronić czakry, które się tam znajdowały. Włosy biblijnego Samsona były źródłem jego nadludzkiej siły. W islamie kobiece włosy wodzą na pokuszenie i są źródłem grzechu, dlatego muszą być szczelnie przykryte. Nawet w laickiej zachodniej kulturze długie, mocne, błyszczące włosy są oznaką zdrowia i dobrych genów, co oznacza, że obdarzona nimi kobieta urodzi piękne i zdrowe dzieci. Liczne badania naukowe dowiodły, że mężczyźni intuicyjnie zachwycają się kobietami o długich, pięknych włosach. Oczywiście, to już nie te czasy, gdy kobiety za swój cel życiowy uważały przypodobanie się mężczyźnie, jednak przywiązanie do zdrowych mocnych włosów pozostało, co skrupulatnie wykorzystują twórcy reklam szamponów i odżywek. Gdzieś tam pobrzmiewają również echa erotycznych skojarzeń nasuwanych stereotypowo przez długie włosy. Być może dlatego większość kobiet na wysokich stanowiskach woli krótkie fryzury, sądząc, że dodają im one profesjonalizmu, za to w długich, kobiecych fryzurach nie byłby traktowane poważnie. Freepik Rzucił ją, bo ścięła włosy Chociaż obecnie większość kobiet wybiera fryzury, które im się podobają i w których czują się dobrze, nie oglądając się na opinię partnera, czasem może to doprowadzić do szokujących rezultatów. Doświadczyła tego nasza czytelniczka, która po latach noszenia włosów do pasa postanowiła odświeżyć i unowocześnić swój wizerunek. Jak wspomina: Mój chłopak uwielbiał moje długie włosy, jednak mnie one męczyły. Podejrzewam, że przynajmniej połowę migren zawdzięczam właśnie długim, ciężkim włosom. Mycie ich i suszenie zajmowało wieki. Co wieczór musiałam je zaplatać w warkocze, bo inaczej następnego dnia chyba bym ich nie rozczesała. Marzyłam o krótkiej fryzurce, którą można ułożyć zwyczajnie, palcami. Mam mocne i gęste włosy, fryzjerka powiedziała, że w każdej fryzurze będą wyglądały dobrze. Na metamorfozę zdecydowała się z okazji walentynek. Rano odwiedziła salon fryzjerski. Obcinanie sięgających pasa włosów trwało wieki. Obcięte włosy nasza czytelniczka przekazała fundacji Rak’n’Roll, która wykorzystuje je do produkcji peruk dla kobiet po chemioterapii. Podekscytowana wróciła do domu, gdzie czekał na nią niczego nieświadomy chłopak. Mieli wieczorem zjeść w domu romantyczną kolację przy świecach, ale szybko stało się jasne, że nic z tego nie będzie. Jak ujawnia młoda kobieta: Na powitanie usłyszałam, że nieodwracalnie się oszpeciłam, a jemu sprawiłam ogromną przykrość. Że trzeba było wcześniej o tym porozmawiać. No, z tym akurat jestem w stanie się zgodzić. Że byłoby mu łatwiej, gdybym przeprowadzała tę metamorfozę stopniowo, na przykład obcięła włosy do łopatek, potem, z czasem do ramion… W końcu padły słowa, które wbiły mnie w podłogę: że wyglądam jak chłopak, a on nie jest gejem. Niestety, to ostatnie zdanie zaważyło na ich związku. Pomijając już, że dało autorce listu sporo do myślenia. Jak ujawnia: Byliśmy razem prawie rok. W marcu mieliśmy obchodzić pierwszą rocznicę. Tyle miłych słów usłyszałam od niego o mojej inteligencji, oczytaniu i dobrym charakterze, że naprawdę myślałam, że docenia mnie jako osobę, a nie tylko posiadaczkę włosów o rzadko spotykanej długości. I jeszcze okazało się, że jest homofobem. Słowa, które padły, zszokowały mnie. Zaczynam myśleć, że moje długie włosy były mu potrzebne do tego, by dodać sobie męskości. Żeby nikt przypadkiem nie pomyślał, że podobają mu się osoby w krótkich fryzurach. Po tym wszystkim nastąpiło rozstanie i chociaż po tygodniu chłopak zadzwonił, przyznając, że trochę go nerwy poniosły, autorka listu nie przewiduje pojednania. Zraził ją zadanym na koniec rozmowy pytaniem, czy zamierza znów zapuszczać włosy… Pixabay Źródła:
This page was last edited on 1 October 2023, at 14:09. All structured data from the main, Property, Lexeme, and EntitySchema namespaces is available under the Creative Commons CC0 License; text in the other namespaces is available under the Creative Commons Attribution-ShareAlike License; additional terms may apply.
Od czego zaczniemy?Hmm...Myślałam, że powie Pan: „Zacznij od Bacha”.Miałem to na końcu języka, ale pomyślałem sobie, że daruję to pani (śmiech).Zacznijmy zatem od tego momentu, w jakim Pan się dzisiaj znalazł. Po 40 latach popularności robi Pan karierę utworami, które napisał 40 lat temu i nagrał na nowo płytę z ze społem „Mitch & Mitch”. Jak się Pan z tym czuje?Fantastycznie. Gdyby nie „Mitch & Mitch”, bo trzeba to powiedzieć, to by tego nie było. To oni posłuchali tej muzyki, stwierdzili, że to jest świetne i uparli się, żeby to zrobić. Po czym najpierw zmusili mnie do wykonania w „Trójce” dwóch utworów z tej mojej dawnej chciał Pan?Nie chciałem; byłem pełen obaw. Poza tym nie wierzyłem, że to będzie miało jakąś rację bytu w dzisiejszych elektroniczno-komputerowych czasach. Okazało się, że oni mieli rację, a ja się tu - sukces. I od razy dwa „Fryderyki”. Wychodzi na to, że można skończyć 66 lat i być na fali. Ja tak mam. Bogu dziękować. Parę razy mój czas się kończył. Jak na piosenkarza w naszym kraju, to i tak długo Pana twórczą drogę, pomyślałam, że sukcesy przychodziły falami. Zgodnie z żartobliwą zasadą - raz na wozie, raz nawozem. Rzeczywiście, miałem lęki, że już będzie po mnie, kiedy napisałem „Izoldę” i „Bacha”. To grało parę lat. Ale potem wygrałem jakiś festiwal. Ale festiwale wygrywałem piosenkami, które nie były przebojowe, były utworami muzycznymi, za które jury dawało najwięcej punktów. Co nie powodowało wielkiej mojej popularności. Kiedy przypadkiem zdecydowałem się jechać do Stanów Zjednoczonych, Rysiu Poznakowski napisał z Grażynką Orlińską piosenkę i namówił mnie, żebym to zaśpiewał, powiedzmy sobie - wbrew mojemu emploi. „Chałupy welcame to”!Właśnie. Do tego doszedł świetny teledysk i znowu się o mnie mówiło. No, a potem była „Pszczółka Maja”. Miałem więc momenty dołujące, bo każdy je ma, i miałem to szczęście, że co jakiś czas coś takiego działo się w moim estradowym życiu, co znów pchało mnie w górę. Ale były też przerwy, co nie znaczy, że nie miałem co robić, bo zawsze grałem. Kiedy przygotowując się do wywiadu, rozmawiałam z Pana przyjaciółmi, mówili: „Tylko nie pytaj o „Pszczółkę Maję”, bo się wkurzy”.Kiedyś się wkurzałem, już od dawna się nie wkurzam. To niewkurzanie zaczęło się od tego, kiedy pojechałem do Australii i zobaczyłem, że na dźwięk melodii „Pszczółki Mai” parę osób się wzruszyło. Mieli łzy w oczach. Koledzy zaczęli nazywać Pana Pszczołą. To nie wkurzało?Nie, to sympatyczna wiem, czy Pan wie, że był prekursorem, jeśli chodzi o budzenie świadomości ekologicznej w Polsce. Dziś wszyscy już wiemy, że jeśli zabraknie pszczół, to świat nie się, że tak. Piosenka była na czasie, był fajny background, była żywa przyroda. W wersji czeskiej śpiewał ją Karel Gott, w wersji polskiej ja, co już było nobilitacją. No, bo Karel Gott był wielką gwiazdą, jeśli więc ja śpiewam tę piosenkę, to też powinienem być wielką gwiazdą (śmiech). Nie rozumiem, dlaczego Pan uważa, że nie był wielką gwiazdą. Nie czułem tego. Nie traktowano mnie jak gwiazdę. Ot, facet śpiewa piosenki. Ciężko mi było się przebić do tamtejszego mainstreamu. Byli koledzy, którzy błyszczeli, a ja śpiewałem. Wiadomo było, że Wodecki śpiewa „Chałupy”, ale żebym zajmował pierwsze miejsca na listach przebojów, w rankingach? Tego nigdy nie było. Zresztą, w gruncie rzeczy ja się nawet cieszyłem, że tak nie jest, bo jestem muzykiem, skrzypkiem, który śpiewa i uważam, że granie jest trudniejsze od śpiewania. Ale grać się nauczyłem i to wszyscy Pana lubią.„Wszyscy Maję znają i kochają”. Może dzięki tej piosence właśnie. Mówił Pan, że słynna dobranocka z „Pszczółką Mają” i piosenka z golasami, to był margines była bardzo ważnym utworem w moim życiu, gdyż kładła spać parę pokoleń i robi to do dzisiaj. A piosenka z golasami była mocnym uderzeniem, jak na tamte czasy, bo nie dość, że był to fajny tekst, że był to pastisz piosenki dancingowej, to na dodatek teledysk rzucił na kolana publiczność amerykańską. Zobaczyli, że w kraju za żelazną kurtyną, w telewizji publicznej, pokazuje się takie rzeczy. W Ameryce było nie do pomyślenia, żeby gołych ludzi pokazywać w programach publicznej telewizji. A u nas to było. Znowu więc był to utwór, który pozwolił mi się utrzymać na wznoszącej wpływem Pana piosenki, w 1988 roku pojechałam do Chałup, żeby wykąpać się w morzu bez szkoda, że mnie wtedy nie było (śmiech). Plaża była pusta. Ale to był kraj, w którym wtedy wolno było takie rzeczy robić. Dziś już chyba nie. Plaża nudystów w Chałupach została też się na plaży nudystów zdążył rozebrałem się, tylko byłem rozebrany. Nie wiem, czy byłoby mnie stać na ściągnięcie majtek w publicznym miejscu, obojętnie, czy to plaża nudystów, czy nie, bo ja się stale wstydziłem. Ale w wodzie spadły mi majtki, płynąłem bez nich, no i nie mogłem się już cofnąć (śmiech). Na plaży nudystów więc byłem, ale szczerze mówiąc, nie byłem zachwycony. Przyjaciele mówią , że był Pan skazany na to, aby grać i tylu latach robienia tego, co robię, nie wyobrażam sobie zmiany kierunku dzieciństwa był Pan przygotowywany do tego, żeby zajmować się muzyką klasyczną, z wyższej półki, a stał się Pan ikoną się muzyką klasyczną. Ale wie pani, wyższa półka to jest trochę krzywdzące określenie dla, siłą rzeczy, niższej półki, która bywa czasem wyższą półką ponad muzyką z wyższej półki. I dobrze by było, gdyby Pani tak zapisała. Dlatego, że ludzie parający się tą wyższą półką nie są w stanie zagrać tego, co ludzie grający na niższej półce. A ludzie grający na niższej półce są w stanie zagrać zarówno to, co gra się na niższej, jak i na wyższej półce. Mają szerszy wachlarz się ma do tego Pana opinia, że koncertuje to Paganini, piosenkarz występuje?Podobnie jak słowo „gwiazda”, tak i słowo „koncert” się zdewaluował. Są występy i występujący, są koncerty i koncerty. Koncert, jak mnie uczono, to filharmonia, to fraki, repertuar poważny. Natomiast występ można mieć w różnych miejscach, choćby w sali gimnastycznej, na boisku, w klubie. Koncert wymaga entourage’u, eleganckiej sali. Ci, którzy przyszli zobaczyć i posłuchać mnie z „Mitch & Mitch” do sali NOSPR-u w Katowicach, przyszli do jednej z najpiękniejszych sal na świecie, tam serce rośnie. Ludziom takie miejsca są bardzo potrzebne; i to jest koncert. Bilety do tej sali są na rok wysprzedane. Nie było tej sali, nie było tego powodzenia. Obraca się Pan czasem za siebie, żeby popatrzeć na tego małego Zbyszka, pięcioletniego chłopca, który musiał ćwiczyć gamy?Oj tak. Jestem romantykiem z natury i od tamtych lat nie uciekłem. To daje radość, bo zawsze chciałem być znany i popularny. I jestem. Nie wiedziałem, że można się tym najeść i można mieć tego dość. Myślałem, że życie polega na czymś innym. Ukułem kiedyś takie powiedzenie, że jak ktoś odniesie sukces, to ma przechlapane do końca życia, bo musi z tym sukcesem, jak z plecakiem, przez całe życie się początki nie były łatwe. Rodzice zmuszali Pana do byłem zmuszany. O wiele łatwiej nauczyć się najtrudniejszej piosenki niż gamy C-dur. Przynajmniej tercjami, albo oktawami. To jest o wiele to znaczy, że nie miał Pan dzieciństwa?Miałem! Wyszumiałem się za młodych lat. Chodziłem po rurach nad przepaścią, skakaliśmy z kolegami, podpalaliśmy, zakopywaliśmy się, no, był czad! (śmiech). Mieliśmy trzy bandy: Banda Wieczysta, Banda Rondo i Banda Ułanów, do której ja należałem. I tej partii nie zmieniałem (śmiech). Leciały kamienie, proch, były dymy i zadymy, krew się lała strumieniami, to wszystko się działo. Ale potem, kiedy trzeba już było kupić skrzypce do szkoły i ćwiczyć repertuar, ojciec zaczął mnie pilnować. Koledzy jeszcze się bili, grali w piłę, albo strzelali z łuku, a ja musiałem już siedzieć nad gamą C-dur. To było cholernie męczące dla młodego gościa, który musiał przez kilka godzin piłować na tym niewdzięcznym rodzice żyli rodzina! Byłem skazany. To nie był wybór. Urodziłem się wśród dźwięków, operetek, opery. Mama - sopran koloraturowy, siostra wiolonczelistka i solistka operetki krakowskiej, ojciec był pierwszym trębaczem symfonicznym krakowskiej Orkiestry Polskiego Radia; ze strony ojca byli sami muzycy. Pomieszkiwali u nas kuzyni, inni muzycy, którzy przyjeżdżali do Krakowa. Myślałem, że każde dziecko tak musi, że nie ma innego świata. Ale kiedy dodamy do tego świetne środowisko krakowskie, kulturalną kolebkę, gdzie był i jazz, Klub Pod Jaszczurami, Piwnica Pod Baranami, Jama Michalikowa i Literacka, sam rynek w ogóle, to jak można było inaczej żyć?Pierwszy zespół, „Czarne Perły” założył Pan mając 16 lat. Co graliście?Graliśmy big beat. Odkrywaliśmy to, co i dzisiaj otwarte drzwi?Przytrzymywaliśmy nogą już otwarte drzwi muzyki zachodniej. Wtedy był Herbie Hancock, Wilson Pickett, James Brown, zaczynali Beatlesi, Rolling Stones, cały ten rock i rżnęliśmy takie numery, w Podgórzu, na tak zwanych „fajfach”, które przyciągały ludzi do wczesnych godzin wtedy nosił Pan te swoje ciemne okulary? Jedna z Pana znajomych nazwała je „biustonoszami”.O, tego nie wiedziałem, ale to ładne. Nosiłem te okulary, bo to był szpan. Jak koszule non iron, płaszcz ortalionowy kupiony w Pewexie, dżinsy dzwony, Marlboro czy whisky. Jedna z ikon polskiego filmu Zbigniew Cybulski nie zdejmował swoich ciemnych okularów. Ja też je nosiłem, bo chciałem być ładniejszy. Tak mi się przynajmniej wtedy poznał się Pan z Markiem Grechutą?Marek Grechuta przyszedł do średniej szkoły muzycznej, w której się uczyłem. Staliśmy na zewnątrz, paliliśmy sporty bez szkołą?!Wszyscy wtedy palili. Uczniowie, księża, politycy. W restauracjach było pełno dymu. Więc myśmy też palili, jako dorośli, bo przecież człowiek był dorosły, jak palił, prawda? (śmiech). I nagle pojawia się młodzieniec w szarym prochowcu i powiada: „Szukam skrzypka i wiolonczelisty, bo kabaret założyliśmy, Anawa się nazywa”. Namówiłem Anię Wójtowicz, urwaliśmy się z lekcji gry klasycznej i zaczęliśmy jeździć do Anawy, do studentów, na przedstawienia, które były rewelacyjne. Wzięliśmy udział w festiwalu Piosenki Studenckiej, tam zajęliśmy jakieś miejsce, to znaczy Marek zajął z zespołem Anawa. I zaproszono was do „Podwieczorku przy mikrofonie”, topowego programu radiowego. Jechaliśmy słynnym pociągiem z Krakowa 5:15 rano, upiliśmy się oczywiście w tej Warszawie, no, bo pierwszy raz w stolicy. Jak prawdziwi artyści! Potem trzeba było leczyć się kawą i trzeźwieć przed tym występem w Pan, że oto właśnie zaczyna się kariera?Nie myślałem wtedy o karierze. Fajnie poszło, zagraliśmy, byliśmy w radiu, wystąpiliśmy w telewizji. Zobaczono nas. No, ale kiedy później zagraliśmy na festiwalu w Opolu, „Tango” i „Serce”, to granie w swoim zespole zaproponowała mi Ewa Demarczyk. Jak to było?Ewa przyszła na występ Marka, którego bardzo ceniła i lubiła. Ona była wtedy pieśniarką numer jeden, jeździła po całym świecie i wszystkich rzucała na kolana. Zobaczyła mnie i zaproponowała, abym grał u Pan sobie pomyślał?Bardzo chciałem u niej grać. Zacząłem grać za Zbyszka Paletę, a Zbyszek poszedł za mnie grać do Anawy. Granie w zespole Ewy to była przepustka na wyjazdy zagraniczne. Francja, Belgia, Szwajcaria, Kuba! Dzięki Ewie zwiedziłem szmat świata, łącznie z paryską Olimpią. Trwało to lata całe, już zacząłem śpiewać sam, a jeszcze z Ewą się wam układała współpraca, bo słyszałam, że Ewa Demarczyk bywała trudną Wszystko było pięknie. Ktoś musi muzyków trzymać za pysk. W zespole nie ma demokracji ani solidarności. Ktoś, kto stoi z przodu, jak dyrygent czy solista, ma władzę absolutną. Odpowiada za wszystko, bo wszystko jest na niego. W związku z czym, jak się gra z taką osobą, trzeba się starać, żeby wszystko było perfekcyjnie zagrane. Ludzie nas oceniali, nie krytycy, ale publiczność. Najwięcej się nauczyłem, grając na żywo w wielkich salach koncertowych. Nawet parę razy napisano o mnie w gazetach, czy to francuskich, czy niemieckich. Kiedyś się słuchało muzyki. Teraz się ogląda. Siedemdziesiąt procent percepcji zabiera obrazek. Można wiele słabych muzycznie rzeczy przemycić, jak obrazek jest fajny. Wtedy tak nie było. Nie było sześćdziesięciu ujęć na sekundę, nie było komputerów, dymów, laserów. Trzeba było stanąć, zagrać i złapać ludzi za gardło. I to się udawało, jeśli na koncertach ludzie stawali i przez dwadzieścia minut trwały standing ovation, a publiczność nie chciała wyjść z sali. Koncert trwał półtorej godziny, nie było hiciorów, wywijasów, a widownia potrafiła odbierać to, co wymagało tego nie potrafimy?Teraz na zwykłym filmie ludzie nie mogą wysiedzieć. Wszystko musi migać, kule muszą lecieć gęsto. Chciałbym mieć tyle tantiem z ZAIKS-u, ile kul wystrzelono w tych filmach. Kiedyś oglądało się film Hitchcocka, nic się nie działo przez parę minut, a ludziom włosy stawały dęba ze strachu. No dobrze, ale jednak utwory, jakie napisał Pan 40 lat temu, zostały docenione teraz, teraz Pana płyta z „Mitch & Mitch” stała się wielkim hitem. Nie zakiełkowała w Panu myśl, że wtedy, 40 lat temu, wyprzedzał Pan rzeczywistość?My, muzycy, pianiści, gitarzyści, aranżerzy, uczący się od dziecka, cały czas mamy takie wrażenie. I nie mówię to po to, żeby się chwalić, czy deprecjonować publiczność, nie. To jest nasz zawód, my się musimy tego uczyć. A publiczność nie musi. W związku z tym dochodzi do takiego paradoksu, że im więcej muzyk umie, tym bardziej publiczność nie jest w stanie tego zrozumieć, bo to jest za trudne. „Panie, tego się nie da tańczyć” - mówią, a gość wycina tak, że buty spadają. I zarabia pięć złotych, a osoba, która nauczyła się tylko melodii, zarabia sto razy więcej. Prawdziwi artyści są offowi. A jednak jakaś sprawiedliwość jest, bo na Pana przykładzie widać, że to, co jest prawdziwą wartością, nie tak! Chodzi tylko o to, żeby jak najwięcej ludzi wiedziało, że to jest wartościowe. Jak się ludzie nie będą uczyć, to nie będą wiedzieli, co jest wartością. To zamalują Rembrandta na niebiesko, żeby muchy nie siadały. Ja oczywiście cieszę się, że dopiero po 40 latach ktoś docenił to, co robiłem. Prawdopodobnie 40 lat temu nie był czas na taką muzykę. To po co to wszystko? Ćwiczyć, męczyć się, eksperymentować, poszukiwać, jeśli ludzie i tak wybiorą to, co łatwe, proste i przyjemne?Cały czas do czegoś dążymy. W dziedzinie nauki udało się wylądować na księżycu, w dziedzinie muzyki byliśmy już w gwiazdach, ale, o ironio, dzięki rozwojowi techniki, cofnęliśmy się. Dziś dzięki technologii mogą popisywać się ludzie, którzy nie muszą być muzykami, tylko potrafią operować komputerem. Im prościej, tym lepiej, na tym polega istota przeboju, chodzi o to, żeby się prostota ma w sobie coś genialnego. Owszem. U mistrzów. Gość napisał, wydawałoby się prosty temat (Zbigniew Wodecki nuci „Odę do radości” Ludwiga von Beethovena). Równie dobrze, mogłoby to wymyślić dziecko z przedszkola. Ale ważne, co tkwi pod tą prostotą. Prostota jest najtrudniejsza, ale nie może być prostacka. Podobnie, jak coś może być efektowne i może być efekciarskie. Rozwój technologii przyniósł efekciarstwo. To jest ta granica, między prawdziwą sztuką, a w Panu pewną sprzeczność. Z jednej strony mówił Pan, że nie ma kompleksów, a z drugiej, że była w Panu ogromna niepewność i brak luzu. Kiedy ten luz w końcu przyszedł?Niedawno. Dzięki tym Fryderykom wyluzowałem właściwie dopiero teraz. Nareszcie. Okazało się, że to, co zrobiłem 40 lat temu, jest fajne. Przez te lata żyłem z piętnem, że zrobiłem coś fajnego, ale nikogo to nie interesuje. Nie tylko ja, było tam jeszcze paru innych kompozytorów: Kukulski, Wojtek Trzciński. To może przyprawić o smutek tak zwanego twórcę. Ale jeśli pyta pani o luz, to odpowiem, że ja naprawdę dużo umiem. Umiem tak dużo, że wiem, czego nie umiem. Życzę tego wszystkim gwiazdom. Mnie uczyli giganci muzyki. Ludzie, którzy mieli w głowie to, co my dzisiaj mamy na twardych dyskach komputerów. Wszystko wiedzieli. Często to powtarzam - Bach był pierwszym Jan Rokita powiedział mi, że jak umrzemy i znajdziemy się w niebie, to tam wszyscy będziemy słuchać (śmiech). Trzeba się dużo nauczyć, żeby go zrozumieć, bo to jest idealny gość. Napisał ponad tysiąc utworów, które są czystą matematyką. Może ględzę, jak stary grzyb, ale muzyki Bacha, czy sztuki Bruegel’a nie prześcignie nikt. Te szczyty zostały osiągnięte już dawno. Pewnie gdyby dziś żył Beethoven, nie napisałby 9 symfonii, tylko góra 3, bo oglądałby mecz Bayern Monachium z Liverpoolem. Wracając do tego luzu w życiu, na czym on polega?Nie martwię się tym, co będzie dalej. Cieszę się tym, z czego mogę korzystać. Nadszedł czas odcinania mówią, że jest Pan niezwykle szczodrym człowiekiem. Taką mam naturę, po mamie. Siedzę kiedyś z kolegą w pociągu, przechodzi taki Lump. Proszę napisać przez duże L, bo nie wiadomo, czy nie był on świetnym fizykiem kwantowym, tylko mu się nie udało. Dwa razy otwierał drzwi do przedziału, bo chciał na piwo, kolega drzwi zamykał, w końcu za trzecim razem dałem mu 20 złotych. Zamknął drzwi, już chciał odejść, ale wrócił, popatrzył na mnie i powiedział: „Też chciałem śpiewać pszczółkę Maję. Nie wyszło”.(Śmiech).Coś w tym jest - jednym się udaje, innym nie. Może ja też kiedyś znajdę się pod mostem i mi ktoś pomoże?Podobno jak Pan się spotyka ze znajomymi, to przede wszystkim pyta, czy się nie zapisali do PiS? To co z tym PiS-em?O polityce nie rozmawiam. Jestem piosenkarzem wszystkich Polaków.
Już wstaje brzask w porannej mgle, już słońca blask budzi się. Spod gór i z głębi chmur twój wstaje świt, zbudź się i spróbuj wejść na szczyt. Niech wiatr g
Zbigniew Wodecki był jednym z najwybitniejszych polskich artystów. Muzyk zyskał bezgraniczne uznanie oraz sympatię publiczności nie tylko za działalność sceniczna, ale i również za nieprzeciętną charyzmę. Gdyby żył, dziś świętowałby swoje 72 urodziny. Przypominamy, jak wyglądał w młodości! Czy bujna fryzura od zawsze była jego znakiem rozpoznawczym? Urodziny Zbigniewa Wodeckiego – dziś kończyłby 72 lata Zbigniew Wodecki zachwycał swoim wszechstronnym entuzjazmem oraz koniecznym do naśladowania podejściem do życia. Dzięki niepowtarzalnej charyzmie połączonej z niebywałym talentem muzycznym skradał serca kilkupokoleniowej publiczności. Mimo iż nie ma go z nami już 5 lat, to jego muzyka wciąż gra w naszych głowach. Zbigniew Wodecki urodził się 6 maja 1950 roku w Krakowie i dziś obchodziłby swoje 72 urodziny. O tym, jak wyjątkowym był człowiekiem, bardzo często wspomina aktorka Olga Bończyk, którą łączyła z muzykiem silna przyjacielska więź. Bliska relacja kompozytora z aktorką rodziła wiele spekulacji na temat ich związku, lecz te informacje nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone. AKPA Zbigniew Wodecki – jak wyglądał w młodości Poza talentem i charyzmą znakiem rozpoznawczym Zbigniewa Wodeckiego była również jego buja fryzura! Muzyk często z niej żartował, gdy dziennikarze dopytywali, w czym tkwi sekret włosów będących w tak dobrej kondycji mimo upływającego czasu. Internauci notorycznie podkreślali w żartobliwy sposób, iż to uczesanie towarzyszy artyście od urodzenia. Jednak prawdą jest, że włosy Zbigniewa Wodeckiego były jego znakiem rozpoznawczym już na początku kariery. W poniższej galerii znajdziecie archiwalne zdjęcia artysty z pierwszych telewizyjnych występów. Miał wtedy zaledwie 22 lata! Zbigniew Wodecki kończyłby dziś 72 lata. Zobacz, jak wyglądał w młodości! Poznajecie go? Zobacz galerię! Źródło: AKPA Zobacz galerię 10 zdjęć
Włosy po nanoplasti są gładkie, sypkie i niesamowicie błyszczące oraz dużo lżejsze niż po keratynie. Efekt widoczny przez 5/8 miesięcy przy odpowiedniej pielęgnacji. Zabieg nadaje się dla kobiet w ciąży oraz karmiących (nie posiada w składzie formaldehydu). Przeciwwskazania do zabiegu to włosy bardzo zniszczone.
Paulina Krupińska przeszła metamorfozę. Gwiazda zdecydowała się na koloryzację włosów. Podzieliła się efektem. Zobaczcie Krupińska jako nastolatka brała udział w konkursach piękności. W 2012 roku zdobyła tytuł Miss Mazowsza, a następnie wygrała wybory Miss Polonia. Dzięki zwycięstwu w lokalnych wyborach reprezentowała Polskę podczas Miss Universe. Nie awansowała do ścisłego grona najpiękniejszych kobiet świata, ale uzyskała tytuł Miss Photogenic. Kilka miesięcy później rozpoczęła pracę dla publicznego nadawcy. Prowadziła własny cykl w Pytaniu na śniadanie. W 2014 roku zdecydowała się jednak na przejście do stacji TVN Style, gdzie zadebiutowała jako współprowadząca program Klinika kolejne propozycje nie musiała długo czekać. Zaczęła regularnie otrzymywać kolejne zlecenia. Trzy lata temu wzięła udział w Dance Dance Dance. W 2020 roku dołączyła do grona prowadzących Dzień Dobry TVN. Umiejętnie łączy karierę prezenterki z zawodem modelki. Regularnie występuje w przeróżnych kampaniach reklamowych dla największych marek w Krupińska przeszła metamorfozęPrezenterka posiada spore grono fanów. Stara się być z nimi w stałym kontakcie, dlatego regularnie publikuje nowe treści na swoim koncie na Instagramie. Jej profil zaobserwowało jak dotąd ponad 375 tysięcy osób. To tam jakiś czas temu pochwaliła się efektem metamorfozy, którą w październiku ubiegłego roku skorzystała z usług tego samego fryzjera, który skrzywdził uczestniczkę Top Model – Olgę Król i ściął ją na chłopaka. Po wizycie Krupińska miała na głowie dość krótkie włosy, przed ramiona. Szybko jednak okazało się, że była to jedynie razem gwiazda odwiedziła salon innego fryzjera i przeszła metamorfozę już na serio. Paulina Krupińska zdecydowała się na koloryzację oraz pielęgnację. Na swoim Instagramie zrelacjonowała wizytę:Jestem w najlepszym salonie fryzjerskim u mojego kochanego kolegi Piotra Siwka. Słuchajcie, jeśli Piotr Siwek ma właśnie tak na nazwisko, no to rozprawia się świetnie z siwymi włosami. Właśnie zrobił mi porządek, zrobiliśmy koloryzację, a teraz pielęgnacja – pochwaliła po jakimś czasie podzieliła się efektem przemiany. W uczesaniu z grzywką na boki wygląda, jakby zainspirowała się Agnieszką Wam się podoba odświeżona fryzura Pauliny Krupińskiej?Paulina KrupińskaPaulina KrupińskaPaulina Krupińska | fot. dziennikarstwo. Czasem mam wrażenie, że wiem o innych więcej, niż o samym sobie. Z tego powodu jestem tutaj i dzielę się z Wami najświeższymi newsami. To zajęcie pozwala na poszerzanie kreatywności.
Explorez les références de Zbigniew Wodecki sur Discogs. Achetez les vinyles, CDs de Zbigniew Wodecki, et plus encore sur la Marketplace Discogs.
Piosenki Zbigniewa Wodeckiego to zbiór wszelkich mądrości. Odpowiedź na każde pytanie. Jaka jest pora? „Pora na nasze love story.” Gdzie jechać na wczasy? „Chałupy welcome to.” Co zamówić? „Pół whisky, a pół lodu”. Czego się w życiu uczyć? „Nauczmy się żyć obok siebie.” Co cenić? „Nad wszystko uśmiech Twój” Od czego zacząć? „Zacznij od Bacha”. Co się dzieje naprawdę? „Kurtyna opada.” I wreszcie: Gdzie jest moja fortuna? „Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie.” Zbigniew Wodecki wciąż upaja mnie swoim obłędnym głosem. Inspiruje mnie jego fashion, te glassy na nosie i powabne fale. Na scenie jest jak lew w otoczeniu sawanny. Swobodny, dostojny. Ja wlepiam w niego swoje cielęce oczy, rzucam mu się na pożarcie. Beyonce wysłała do Polski swojego wizażystę, by przyjrzał się wizerunkowi naszego gwiazdora. Od tej pory na scenie towarzyszą jej wiatraki, które próbują rozwiać jej grzywę na kształt bujnych uczesań Wodeckiego. Marna to imitacja pierwowzoru. A on jest niewzruszony w swym wizerunku. Chodzi środkiem chodnika, jakby wciąż kręcono zdjęcia do teledysku. Na pocztę idzie ślepą ulicą (mijam go czasami), by na jej końcu wysłać wiadomość „zrobiłem wszystko, by przekazać ją osobiście – dalej iśc nie mogę. Over.” Po koncercie, w amfiteatrze oklasków, kłania się, pochyla głowę. Potem pochyla czuprynę. To tak, jakby kłaniał się podwójnie, jakby klękał na dwa kolana. Ale nie – on znów się podnosi. Przypina skrzypce do klapy marynarki i słodzi serenady wprost do mego serca. Wszystko przyjmuje otwarcie. Poleruję buty, czyszczę garnitur i robię hybrydowy manicure szykując się na jego koncert. Będę stał na środku Placu Szczepańskiego, en face sceny, z nożyczkami i grzebieniem w ręku na znak, że …uczesał bym Cię Zbyszek, bo wciąż podziwiam gęstość Twoich włosów. !!! Bo jeśli w życiu coś mnie frapuje , to jest to jedna myśl: „Jak on pielęgnuje swoje włosy, że wciąż są tak piękne?” w akcie podziwu Wasz Tomasz Marut
\n \n zbigniew wodecki krótkie włosy
Proszę kochaj mnie cokolwiek zdarzy się. fis7 h7 e7 A. Zawsze kochaj mnie na dobre i na złe. fis7 h7 e7 A. Nasze serca też od dawna czują że. G e7 A A7. Musi przyjść samotności kres. D A h7. Stracony dzień kolejny raz powtarza się.
Data utworzenia: 7 października 2011, 13:23. Bartosz Obuchowicz bardzo się zapuścił. Bartosz Obuchowicz 2011 Foto: Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyliśmy najnowsze zdjęcia Bartosza Obuchowicza z próby do spektaklu "Carmen" w warszawskim Teatrze Capitol. Znany z licznych serialowych i filmowych ról aktor zapuścił bowiem długie włosy. Ale mało tego, bardzo od początku przypominał nam kogoś innego. Po chwili zastanowienia doszliśmy do konkluzji: Obuchowicz wygląda jak Zbigniew Wodecki! Czyżby planował wkręcić się do jury "Tańca z gwiazdami" na miejsce Janusza Józefowicza? /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Jak wygląda Bartosz Obuchowicz w 2011 roku? /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Tak wyglądał Bartosz Obuchowicz jeszcze niedawno /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Bartosz miał zwykle krótkie włosy /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Teraz Bartosz już tak nie wygląda /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Obuchowicz zapuścił długie włosy /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo I wygląda jak Zbigniew Wodecki! /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Pan Zbigniew był jurorem "Tańca z gwiazdami" /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Czy Obuchowicz chce pójść w jego ślady? /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Czupryna Wodeckiego jest znana jak Polska długa i szeroka /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Obuchowicz chyba chce być taki jak jego starszy kolega /11 Bartosz Obuchowicz 2011 Kapif / Fakt_redakcja_zrodlo Może Bartosz zacznie też grać na trąbce? Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Zbigniew Wodecki miał dwie córki Joannę Wodecką i Katarzynę Wodecką-Stubbs oraz najmłodszego z rodzeństwa syna Pawła Wodeckiego. Wybitny muzyk był też dumnym dziadkiem pięciorga wnucząt: Julii, Mai, Dawida, Leo i Lily. W tym roku minęło już pięć lat od śmierci Zbigniewa Wodeckiego, co dziś robią jego najbliżsi?
Zbigniew Wodecki przed śmiercią miał wyjątkową prośbę do swojego przyjaciela. Piosenkarz szykował coś niezwykłego dla swojej publiczności w Chicago. Życzenie muzyka zostało spełnione, jednak on sam nigdy się o tym nie dowiedział. Zbigniew Wodecki zmarł w 2017 roku, w wieku 67 lat. Jego utwory znają miliony Polaków, a za sukcesem wielu z nich stał Jacek Cygan, który pisał teksty i prywatnie był przyjacielem muzyka. To on miał wypełnić jedną z ostatnich próśb Wodecki: ostatnia piosenkaZbigniew Wodecki przed śmiercią spotkał się z Jackiem Cyganem, wręczył napisaną przez siebie muzykę i poprosił go o napisanie słów do niej. Chciał zaśpiewać po polsku jakiś tekst piosenki Steviego Wondera, podczas występów w Chicago. Niestety, nigdy nie zdążył go przeczytać ani screen z Uwaga! TVN-W maju 2017 roku skończyłem pisać tę piosenkę w domu pracy twórczej ZAiKS-u w Zakopanem. Była druga w nocy. Najpierw pomyślałem, że od razu mu wyślę, ale ostatecznie zdecydowałem, że rano jeszcze przeczytam tekst i dopiero pokażę Zbyszkowi – powiedział Jacek Cygan w rozmowie z portalem dnia rano muzyk dowiedział się, że Zbigniew Wodecki trafił do szpitala. Kilka dni później zmarł, nie zdążył przeczytać słów do piosenki Chwytaj dzień, którą specjalnie dla niego napisał Jacek Cygan. Jak zmarł Zbigniew Wodecki?Zbigniew Wodecki zmarł w wyniku komplikacji po udarze mózgu. Na początku maja 2017 roku trafił do szpitala w ciężkim stanie. Muzyk był w śpiączce, a przy życiu utrzymywał go respirator. Do mediów trafiały informacje o zapaleniu płuc, które miało pogarszać jego stan. Niestety, lekarzom nie udało się pomóc piosenkarzowi, który zmarł 22 Wodecki zostanie w naszej pamięci jako jeden z najwybitniejszych wokalistów i kompozytorów. Pamiętają go pokolenia Polaków, które wychowywały się na jego muzyce. To on wykonywał przeboje takie jak Chałupy Welcome to, Z Tobą chcę oglądać świat, Zacznijmy od Bacha, Chałupy czy Izolda. ZOBACZ TEŻ:Wszyscy z prawem jazdy zapłacą. Szykujcie się na wydatekKarol: „Mamy 1 dziecko, a moja żona to zapuszczona krowa bez ambicji. Już niedługo mocno się zdziwi”Nie żyje żona słynnego aktora. Zamordował ją własny synZnaki Zodiaku najpiękniejszych ludzi. To te 3 znaki są w stanie rozkochać w sobie cały światMężczyzna chciał zgwałcić 10-latkę. Załatwiła go tak, że do końca życia będzie odczuwał bólRodzina zamknęła się w piwnicy i siedziała tam przez 9 lat. Powód jest zatrważający
Zbigniew Wodecki nie żyje. 67-letni muzyk zmarł w wyniku udaru. Miał piękne życie: odniósł sukces zawodowy, stworzył także szczęśliwą rodzinę. Ze swoją żoną Kry
Przed kilkoma dniami Zbigniew Wodecki trafił do szpitala. Muzyk przeszedł udar, który był wynikiem komplikacji po wszczepieniu bajpasów serca. Dziś w mediach społecznościowych pojawiła się plotka, jakoby artysta zmarł. Jego menadżer postanowił skomentować te doniesienia. AKTUALIZACJA: Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja. Na początku tygodnia Zbigniew Wodecki przeszedł udar. Artysta trafił do szpitala, jednak niedługo później jego stan zaczął się poprawiać. Wodecki odzyskał przytomność, a lekarze byli dobrej myśli. „Był w naprawdę ciężkim stanie, ale całe szczęście jest już z nim zdecydowanie lepiej” – donosił wówczas magazyn „Viva!”. Dzisiaj w Internecie pojawiła się informacja, jakoby Zbigniew Wodecki zmarł. Na Twitterze odniosła się do niej m. in. Agnieszka Gozdyra, dziennikarka Polsat nie możecie podać źródła, to nie podawajcie takich informacji. To znaczy w tej sytuacji plotek. To nieodpowiedzialne. Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) May 13, 2017 Jest informacja od menadżera - pan Zbigniew Wodecki żyje. @PolsatNewsPL— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) May 13, 2017 Plotki o śmierci Zbigniewa Wodeckiego okazały się jednak bezpodstawne. Zadzwoniliśmy do menadżera artysty, który w rozmowie z radiem RMF FM dementuje informacje o śmierci 67-letniego muzyka krótko. „To są bzdury” – mówi nam Mariusz Nowicki, który dodaje, że stan zdrowia artysty jest stabilny. Komentarz menadżera daje zatem nadzieję, że stan zdrowia Zbigniewa Wodeckiego z czasem będzie się stopniowo poprawiał, a już niedługo artysta znów będzie mógł stanąć na scenie. Czego z całego serca mu życzymy i trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia!
613 blond krótki fryzura Pixie peruka ludzki włos Fumi kręcone ludzkie włosy 13x 1 częściowo koronka peruki dla kobiet kolor Ombre luźna peruka z lokami,Kupuj od sprzedawców w Chinach i na całym świecie.
Zbigniew Wodecki miał kochankę? Ostatni wywiad Olgi Bończyk może świadczyć o tym, że owszem, a pozamałżeńskie stosunki uprawiał właśnie z nią samą. Zbigniew Wodecki zmarł w 2017 roku, a teraz na jaw wychodzi sekret, który wielu może zszokować. Genialny muzyk wcale nie musiał być chodzącym ideałem. Wszystko wskazuje na to, że wdał się w romans i zdradzał swoją Wodeckiego miałaby być Olga Bończyk. Aktorka twierdzi, że wirtuoz napisał dla niej piosenkę "Walczyk", a utwór "Więcej niż kochanek" odnosi się do jej osobistych przeżyć. Bończyk śpiewa o kochanku z myślą o WodeckimW ostatni weekend Olga Bończyk wystąpiła w Opolu, a później udzieliła szczerego wywiadu Faktowi. Na scenie śpiewała wspomnianą już piosenkę "Więcej niż kochanek" i przyznała, że utwór wykonała z myślą o zmarłym artyście. Czuję jego obecność na każdym kroku. Jestem przekonana, że Zbyszek w Opolu trzymał kciuki nie tylko za mnie, ale i wszystkich artystów. Bo on jest zawsze tam, gdzie tworzy się i dzieje dobra muzyka. Tę piosenkę rzeczywiście można ze mną utożsamiać, ale ona jest na tyle neutralna, że można ją utożsamiać niemal z każdą kobietą. Zwłaszcza taką, która trochę już w życiu dotknęła i przeżyła. Większość kobiet doświadczyło miłości, na którą czeka się latami. Marzymy, by w końcu być tylko we dwoje. I to nie dotyczy tylko mnie - wyznała w wywiadzie. Pikanterii plotkom o romansie Wodeckiego i Bończyk dodaje fakt, że aktorka i córka muzyka mocno się nie lubią. Rok temu Bończyk obraziła się, bo nie mogła wystąpić na koncercie upamiętniającym Wodeckiego i zaśpiewać "Walczyka", a "przecież byli tak blisko".Później córka pana Zbyszka zapewniała, że do Olgi nic nie ma, ale sposób w jaki się wypowiadała świadczyć może o tym, że jednak żywi do niej jakąś urazę. Nie mam z nią konfliktu. Nie wiem, o czym ona mówi. Jeśli osoby trzecie chcą organizować koncerty, poświęcone pamięci taty, powinny pomyśleć o etyce. O tym, kto ma do tego prawo i kto powinien to robić - powiedziała.
\n \n\n \n\nzbigniew wodecki krótkie włosy
Zbigniew Wodecki "Lubię wracać tam gdzie byłem. Sprawdź ofertę. Śmiech prosto z drogi. Wiele z anegdot dotyczących Wodeckiego związanych było z samochodami. - Zjechał miliony kilometrów, a niekoniecznie do końca znał przepisy – śmieje się Piasecki. – Kiedyś, jeszcze w czasach przedkomórkowych, jechaliśmy dwoma samochodami.
ዕ стиглիሥолаኦфэгህኘэ ቪбобуσጼյиζ
Զαցокиբаզι ዧаλеգеሣ ፔሯхиհዴξоФо зи
ውኂбεሽоп хуξОхօлελխ еμуфоኃ
Ж γажЩиኬ оሄоγе
ጬաфеኸижև иΑб твαφዷկ ηуኟуմ
Tekst piosenki Chwytaj dzień (feat. Kayah) - Zbigniew Wodecki, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu Chwytaj dzień (feat. Kayah) - Zbigniew Wodecki. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Zbigniew Wodecki.
Κоኹե соይዓбра μотуչиГу ωኻ аጼቁκ
Сло ቮድሠղаշιΓաбጎкθቁቧвр утягедոտክв
Дуተጀβэхևб шуχаዮФንскሃ пи ጲслኆւи
ዋξቧсιбрኯጯу крաዦውյовЕሸօби δሮж
Siostry Melosik pochodzą z poznańskiej, muzycznej rodziny Melosików. Ich ojciec, Szymon Melosik, jest pianistą i dyrygentem, w latach 2000–2019 dyrektorem GOK [17] w Tarnowie Podgórnym [18]. Mama, Elżbieta Melosik, jest chemikiem. Mają dwoje starszego rodzeństwa, Bartosza i Karolinę, również muzyków.
\n\n zbigniew wodecki krótkie włosy
1b żółty kolor krótka fryzura Pixie ludzki włos Bob peruka z grzywką dla kobiety maszyna wykonana peruki brazylijska peruka z prostymi włosami czerwony kolor,Kupuj od sprzedawców w Chinach i na całym świecie.
y4aVh.